Oglądając amerykańskie filmy z lat 60 i 70, trudno przeoczyć sceny, w których do drzwi bohatera lub, częściej, bohaterki puka ktoś, niosący ze sobą walizkę pełną kosmetyków, plastikowych pojemników do przechowywania żywności, garnków i innych utensyliów sprzedawanych od drzwi do drzwi.
W Polsce lat 60 i 70 w ten sposób sprzedawano mleko, ziemniaki, owoce – podjeżdżał pan żukiem na parking i wołał o tym, co dzisiaj ma na pace. Potem w latach 90 zdarzało się, że do drzwi pukał ktoś z „super ofertą” na mikser, próbując sprzedać chiński złom za „promocyjną” cenę, wynoszącą zdecydowanie więcej niż wartość rynkowa, albo ni stąd ni zowąd znajoma zapraszała nas do siebie na pokaz szybkowaru, super odkurzacza albo kołdry z wełny wielbłąda.
Kiedyś ludzi sprzedających w ten sposób nazywano komiwojażerami lub domokrążcami. Żyli z tego, co udało się sprzedać od drzwi do drzwi.
Dziś nazwalibyśmy komiwojażerów prekursorami marketingu bezpośredniego.

Jesteśmy otoczeni reklamami – grzmią na nas z radia, zalewają nas podczas oglądania telewizji, wyskakują zewsząd gdy przeglądamy internet albo wołają do nas z billboardów, szyldów czy łam gazet – to wszystko to marketing pośredni. Widzimy produkt, ale musimy sami poszukać miejsca, w którym możemy go zakupić. Nieczęsto też mamy okazję, aby wypróbować produkt przed zakupem.

Marketing bezpośredni opiera się na interakcji z klientem. Twarzą w twarz. Czasem zaczyna się od rozmowy telefonicznej, ale zawsze kończy się tym samym schematem – w miejscu, w którym widzimy produkt, możemy go wypróbować i zakupić.
Popularną formą marketingu bezpośredniego są hostessy w supermarketach. Obok stoiska z danym produktem stoi osoba, która namawia nas do zakupu produktu, często oferując darmowe próbki lub, w przypadku urządzeń, pokaz możliwości danego urządzenia. Wielkie koncerny jednak traktują tą formę marketingu dość po macoszemu, kierując swoje środki raczej w reklamy medialne niż bezpośrednie poszukiwanie klienta na ulicy czy w sklepie.
Ten typ marketingu jest jednak bardzo charakterystyczny dla firm typu MLM, takich jak Avon, Oriflame, FM i tym podobnych. Opiera się on na armii konsultantek uzbrojonych w katalogi z produktami i zestaw próbek, które oferują produkty osobom w swoim otoczeniu, szukając nowych odbiorców tych produktów.
Charakterystyczne dla firm opierających się na marketingu bezpośrednim jest to, że w większości przypadków oferowane produkty są niedostępne tak po prostu na sklepowych półkach – trzeba zamówić je albo u konsultanta marki, albo samemu zarejestrować się w firmowym sklepie internetowym i tam dokonać zamówienia. Często jest to związane również z uiszczeniem opłaty członkowskiej, która pozwala na zakup tych produktów po cenach niższych niż katalogowe.
Inną formą marketingu bezpośredniego jest sprzedaż wysyłkowa, której dokonuje się poprzez zamówienie z katalogu papierowego lub dostępnego w internecie, a także popularny w latach 90 telemarketing telewizyjny, oparty na programach pokazujących zalety danego produktu, po którym następuje możliwość zamówienia towaru – np. Telezakupy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here